To chyba jest jakaś zmiana o 360 stopni. Po niedawnej rozmowie z D. stwierdzam, że miłość do niego przez ten czas, jaki był ostatnio, po prostu mi wmawiano. to może się wydawać Ci nieprawdopodobne, ale to wszystko przez L. To ona 'wjeżdżała mi na psychę', mówiła, że on też mnie kocha, że coś z tego będzie. Dopiero po poważnej rozmowie z nim mogę śmiało stwierdzić, ze manipulowała mną. Nieświadomie, ale jednak. Kiedy jej mówiłam, że nic do niego już nie czuję, nie chcę czuć, to mówiła, żebym się nie poddawała, bo widać, że coś między nami jest. Wspomnienia wracały, stare, lecz zawsze nowe uczucie wracało. I kiedy ja się już godziłam z tym, pojawiała się ona i jej mądrości. Teraz moje sprawy sercowe nie będą lądowały w jej uszach i nie będą przetwarzane przez mózg. To i tak nie będzie miało sensu. Zresztą, nie mam się czym teraz dzielić ;)
W ostatnich dniach mówię Z (D.), że jestem samowystarczalna. Próbuję się tego trzymać i wierzyć w to, że tak jest i mam nadzieję, że wytrzymam się w tym przekonaniu ;) Chociaż nie powiem, mógłbyś mi zesłać jakiegoś Anioła do mnie, natchnąć Go i ogarnąć ;D Zawsze to jest lepiej jak jest obok Ciebie ukochana osoba ;) Ale nic na siłę, nie ma co gdybać 'co by było gdyby', tylko trzeba się brać za robotę :D Aby był dobry dla mnie, ale i nie za bardzo ;), taki wiesz, do końca życia i o jeden dzień dłużej! :)
Będę kończyć, nie wykluczone, że jeszcze dzisiaj coś dodam, kolejny list może. Bardzo za Tobą tęsknię. Gdyby tylko ten śnieg się chociaż trochę roztopił, to Cię odwiedzę. Bardzo jest mi to potrzebne, bardzo :(
One way or another!