wtorek, 15 października 2013

17.

Drogi A.
          Byłam w ten weekend w Krakowie. Niby nic, ale byłam u niego. Powiem Ci, że rynek nocą jest piękny i na prawdę - tętni życiem jak mało miejsc gdziekolwiek byśmy się nie obejrzeli. Spacer nad Wisłą zrobił na mnie ogromne wrażenie, nigdy czegoś takiego nie przeżyłam zważając na fakt, że obok mnie była osoba, której wszystko zawdzięczam. Między innymi to, że na nowo się odrodziłam, zapomniałam o jakichkolwiek problemach, jakichkolwiek złośliwościach z różnych stron, pomówień etc. Ostatnio trochę się tego narobiło, musiałam odpocząć. A to był idealny weekend na wyluzowanie się. Serio, tego mi własnie było trzeba i mimo to, że miałam ogromne wątpliwości czy to wypali, czy dam radę sama pojechać, wrócić etc., to wszystko poszło bez zarzutu, bez jakichkolwiek problemów. 
          Nie wiem co bym Zrobiła bez tego człowieka. Szczerze mówiąc żyłabym chyba nadal w tym szarym, nudnym świecie, pełnym narzucanego zdania. Otworzyłam się? Tak, mogę powiedzieć to z pełną świadomością, że żyję teraz prawdziwą chwilą. Staram się radzić sobie sama w niektórych sytuacjach, w razie potrzeby proszę o pomoc, jeżeli jest to na prawdę konieczne ;) Niektórzy pytają się mnie czy ja na serio o tym wszystkim myślę, o tym związku, czy wiążę z nim przyszłość. Powiem Ci szczerze, że mnie to śmieszy, bo jak dla mnie, to raczej powinno związywać się z ludźmi, o których myśli się na przyszłość, niż z takimi na tydzień, góra dwa. Ja jestem szczęśliwa ponad cztery miesiące i gdybym miała wrócić do tamtego 'decydującego' dnia, to bym z chęcią wróciła i zrobiła to samo, co wtedy. Nigdy nie będę żałowała tej chwili - nigdy!
          Wiesz, myślałam dzisiaj nawet nad tym, że mogłabym mieć już jakieś maleństwo. Gdyby mnie przymusiła sytuacja, na pewno bym sobie poradziła, wiem, że nie byłabym sama, Ty też byś mi na pewno pomógł tymi swoimi 'niewidzialnymi' rączkami ;) I myślę też, że pomimo, że to nie pora na takie poważne decyzje, ze trzeba sobie jakoś poukładać życie bardziej od tej przyszłościowej strony (wiesz....studia, zawód, praca), to jednak nam by się udało. Przynajmniej jak na tę chwilę wiem, że to jest to. Serio. Tak, wiadomo, każdemu, kto jest zakochany, wydaje się, że ukochana osoba, to ta jedyna, nie ważne czy to pierwszy, drugi czy 15 związek. Ja nie mam się czym chwalić, nie porywałam zbyt dużo męskich czy tam damskich serc (w tym kraju jest powszechnie znana tolerancja, jak sam dobrze wiesz, toleruję niektóre przypadki), ale z tego małego doświadczenia wiem, że to wszystko idzie po tych dobrych, 'długich' torach, a przynajmniej liczę na to, że będzie szło po jak najdłużej trasie ;) No ok, czasem mnie wkurza, ale co to by był za facet, który cię nie wkurza? Facet idealny, to facet z wadami, które koryguje, ale ich się nie pozbywa. Oj, sam dobrze wiesz, jak jest. Tam masz pewnie dużo przypadków, gdzie dziewczyny się skarżą Temu na Górze, jacy to ich chłopcy są niedobrzy, źli, głupi i w ogóle. Dobra, przyznaję, czasem sama się wkurzam, ale przechodzi kiedy to się toleruje i kiedy się przebacza, a już tym bardziej, kiedy potrafi się zaakceptować to, czym został obdarzony tzw. nasz ideał ;)
            Kurde, zresztą jak to śpiewała Ordonówna 'miłość ci wszystko wybaczy', więc czemu i ja nie mam 'wybaczać'? Kurde 2 - skoro kochasz, to akceptujesz wszystko i nie ma pomiłuj! Jeżeli czegoś nie szanujesz w drugiej osobie, to mówisz jej to wprost (w końcu związek opiera się na zaufaniu) i AKCEPTUJESZ! 
Tak wiem, odezwała się we mnie znawczyni uczuć, wywodów miłosnych, związkowych, ale lubię Ci pisać, co u mnie :D Cieszę się, że przynajmniej Ty wszystko ogarniasz, w jakiej (za przeproszeniem) 'dupie' bym nie była, to Ty ogarniasz i wtedy jest spoko ;)


Życie z nutką szaleństwa!