Nie wierzę w to, co pisałam jakiś czas temu. Ostatnia notka była z kwietnia, nie wspominałam w niej, a zresztą, sama Ci przypomnę: 'Chociaż nie powiem, mógłbyś mi zesłać jakiegoś Anioła do mnie, natchnąć Go i ogarnąć ;D Zawsze to jest lepiej jak jest obok Ciebie ukochana osoba ;) Ale nic na siłę, nie ma co gdybać 'co by było gdyby', tylko trzeba się brać za robotę :D Aby był dobry dla mnie, ale i nie za bardzo ;), taki wiesz, do końca życia i o jeden dzień dłużej! :)' Obczajasz? Od 11 czerwca chyba ten Anioł jest ze mną i co najlepsze wytrzymuje! :D Jesteśmy ze sobą ponad 3 miesiące i dopiero teraz zaczną się nam schody. Jak damy radę to wytrwać, to będzie oznaczać, że to jest to :) Jego wyjazd na drugi koniec Polski może być przytłaczający, ale są pociągi, są autobusy, samochody... Musimy jakoś to wytrwać :)
Zapowiadało się niewinnie. I w sumie tak pozostało. Pamiętam jak tego dnia spóźniła się na praktyki tylko dlatego, że 'film nam się przedłużył'. Cieszę się, że wtedy nam przedłużył. Teraz mogę o tym bardziej otwarcie mówić, a raczej o tym co nas łączy. To nie jest już zwykłe chodzenie ze sobą. TE dwa wyrazy padły tak niespodziewanie, że niby było to dość niedawno, ale nie pamiętam już z szoku kiedy :)
Jeśli chodzi o L. Nie mam z nią jakiegoś wielkiego kontaktu. Jeżeli muszę (a staram się 'nie musieć') wtedy napiszę. Tak raczej oddaliłam się od tej osoby. Czy to dobrze, czy źle nie wiem. Jakoś porad na razie nie potrzebuję, jest mi dobrze z tym co jest. Ba! Porad na razie nie potrzebuję na razie, bo nie mam w czym się radzić :D
Sprawy z D. układają się... nie to złe określenie. Nie układają się. Nie mamy ze sobą kontaktu, ale dobrze wiesz czemu. N. i wszystko jasne. 'nie chcę oberwać' od tej osoby, więc kontaktu nie ma. Co prawda mnie tam ona interesuje co zeszłoroczny śnieg, ale ok. Ja sobie w kaszę dmuchać nie dam, wiec bardziej mi jest szkoda D. i jego 'związku', ktory jak dla mnie wydaje się być dziwnym, ale nie mnie to oceniać ;) Bronić się potrafię i tyle mi wystarczy ;) Nie powiem, było małe spotkanie, ale chyba tylko ja ją wtedy widziałam. Nie zapomnę tego do końca życia :D Gdyby miało mi przyjść stać tam wtedy samej, bez M. nie wiem jakby to się zakończyło, gdyby ona mnie jeszcze wtedy zobaczyła. Myślę, że byłoby dosyć ciekawie, dla kogo? Myślę, że dla gapiów, a tam byłoby chyba na co patrzeć z tego co słyszałam... Nie ważne! :D
Nie mogę już nic więcej napisać, gonią mnie ;) Postaram się wpadac tu już częściej, rok szkolny w końcu się zaczął ;)
Jest pięknie!