wtorek, 15 października 2013

17.

Drogi A.
          Byłam w ten weekend w Krakowie. Niby nic, ale byłam u niego. Powiem Ci, że rynek nocą jest piękny i na prawdę - tętni życiem jak mało miejsc gdziekolwiek byśmy się nie obejrzeli. Spacer nad Wisłą zrobił na mnie ogromne wrażenie, nigdy czegoś takiego nie przeżyłam zważając na fakt, że obok mnie była osoba, której wszystko zawdzięczam. Między innymi to, że na nowo się odrodziłam, zapomniałam o jakichkolwiek problemach, jakichkolwiek złośliwościach z różnych stron, pomówień etc. Ostatnio trochę się tego narobiło, musiałam odpocząć. A to był idealny weekend na wyluzowanie się. Serio, tego mi własnie było trzeba i mimo to, że miałam ogromne wątpliwości czy to wypali, czy dam radę sama pojechać, wrócić etc., to wszystko poszło bez zarzutu, bez jakichkolwiek problemów. 
          Nie wiem co bym Zrobiła bez tego człowieka. Szczerze mówiąc żyłabym chyba nadal w tym szarym, nudnym świecie, pełnym narzucanego zdania. Otworzyłam się? Tak, mogę powiedzieć to z pełną świadomością, że żyję teraz prawdziwą chwilą. Staram się radzić sobie sama w niektórych sytuacjach, w razie potrzeby proszę o pomoc, jeżeli jest to na prawdę konieczne ;) Niektórzy pytają się mnie czy ja na serio o tym wszystkim myślę, o tym związku, czy wiążę z nim przyszłość. Powiem Ci szczerze, że mnie to śmieszy, bo jak dla mnie, to raczej powinno związywać się z ludźmi, o których myśli się na przyszłość, niż z takimi na tydzień, góra dwa. Ja jestem szczęśliwa ponad cztery miesiące i gdybym miała wrócić do tamtego 'decydującego' dnia, to bym z chęcią wróciła i zrobiła to samo, co wtedy. Nigdy nie będę żałowała tej chwili - nigdy!
          Wiesz, myślałam dzisiaj nawet nad tym, że mogłabym mieć już jakieś maleństwo. Gdyby mnie przymusiła sytuacja, na pewno bym sobie poradziła, wiem, że nie byłabym sama, Ty też byś mi na pewno pomógł tymi swoimi 'niewidzialnymi' rączkami ;) I myślę też, że pomimo, że to nie pora na takie poważne decyzje, ze trzeba sobie jakoś poukładać życie bardziej od tej przyszłościowej strony (wiesz....studia, zawód, praca), to jednak nam by się udało. Przynajmniej jak na tę chwilę wiem, że to jest to. Serio. Tak, wiadomo, każdemu, kto jest zakochany, wydaje się, że ukochana osoba, to ta jedyna, nie ważne czy to pierwszy, drugi czy 15 związek. Ja nie mam się czym chwalić, nie porywałam zbyt dużo męskich czy tam damskich serc (w tym kraju jest powszechnie znana tolerancja, jak sam dobrze wiesz, toleruję niektóre przypadki), ale z tego małego doświadczenia wiem, że to wszystko idzie po tych dobrych, 'długich' torach, a przynajmniej liczę na to, że będzie szło po jak najdłużej trasie ;) No ok, czasem mnie wkurza, ale co to by był za facet, który cię nie wkurza? Facet idealny, to facet z wadami, które koryguje, ale ich się nie pozbywa. Oj, sam dobrze wiesz, jak jest. Tam masz pewnie dużo przypadków, gdzie dziewczyny się skarżą Temu na Górze, jacy to ich chłopcy są niedobrzy, źli, głupi i w ogóle. Dobra, przyznaję, czasem sama się wkurzam, ale przechodzi kiedy to się toleruje i kiedy się przebacza, a już tym bardziej, kiedy potrafi się zaakceptować to, czym został obdarzony tzw. nasz ideał ;)
            Kurde, zresztą jak to śpiewała Ordonówna 'miłość ci wszystko wybaczy', więc czemu i ja nie mam 'wybaczać'? Kurde 2 - skoro kochasz, to akceptujesz wszystko i nie ma pomiłuj! Jeżeli czegoś nie szanujesz w drugiej osobie, to mówisz jej to wprost (w końcu związek opiera się na zaufaniu) i AKCEPTUJESZ! 
Tak wiem, odezwała się we mnie znawczyni uczuć, wywodów miłosnych, związkowych, ale lubię Ci pisać, co u mnie :D Cieszę się, że przynajmniej Ty wszystko ogarniasz, w jakiej (za przeproszeniem) 'dupie' bym nie była, to Ty ogarniasz i wtedy jest spoko ;)


Życie z nutką szaleństwa!

wtorek, 17 września 2013

16. Szał ciał!

Drogi A.
          Nie wierzę w to, co pisałam jakiś czas temu. Ostatnia notka była z kwietnia, nie wspominałam w niej, a zresztą, sama Ci przypomnę: 'Chociaż nie powiem, mógłbyś mi zesłać jakiegoś Anioła do mnie, natchnąć Go i ogarnąć ;D Zawsze to jest lepiej jak jest obok Ciebie ukochana osoba ;) Ale nic na siłę, nie ma co gdybać 'co by było gdyby', tylko trzeba się brać za robotę :D Aby był dobry dla mnie, ale i nie za bardzo ;), taki wiesz, do końca życia i o jeden dzień dłużej! :)' Obczajasz? Od 11 czerwca chyba ten Anioł jest ze mną i co najlepsze wytrzymuje! :D Jesteśmy ze sobą ponad 3 miesiące i dopiero teraz zaczną się nam schody. Jak damy radę to wytrwać, to będzie oznaczać, że to jest to :) Jego wyjazd na drugi koniec Polski może być przytłaczający, ale są pociągi, są autobusy, samochody... Musimy jakoś to wytrwać :)
           Zapowiadało się niewinnie. I w sumie tak pozostało. Pamiętam jak tego dnia spóźniła się na praktyki tylko dlatego, że 'film nam się przedłużył'. Cieszę się, że wtedy nam przedłużył. Teraz mogę o tym bardziej otwarcie mówić, a raczej o tym co nas łączy. To nie jest już zwykłe chodzenie ze sobą. TE dwa wyrazy padły tak niespodziewanie, że niby było to dość niedawno, ale nie pamiętam już z szoku kiedy :) 

            Jeśli chodzi o L. Nie mam z nią jakiegoś wielkiego kontaktu. Jeżeli muszę (a staram się 'nie musieć') wtedy napiszę. Tak raczej oddaliłam się od tej osoby. Czy to dobrze, czy źle nie wiem. Jakoś porad na razie nie potrzebuję, jest mi dobrze z tym co jest. Ba! Porad na razie nie potrzebuję na razie, bo nie mam w czym się radzić :D
             Sprawy z D. układają się... nie to złe określenie. Nie układają się. Nie mamy ze sobą kontaktu, ale dobrze wiesz czemu. N. i wszystko jasne. 'nie chcę oberwać' od tej osoby, więc kontaktu nie ma. Co prawda mnie tam ona interesuje co zeszłoroczny śnieg, ale ok. Ja sobie w kaszę dmuchać nie dam, wiec bardziej mi jest szkoda D. i jego 'związku', ktory jak dla mnie wydaje się być dziwnym, ale nie mnie to oceniać ;) Bronić się potrafię i tyle mi wystarczy ;) Nie powiem, było małe spotkanie, ale chyba tylko ja ją wtedy widziałam. Nie zapomnę tego do końca życia :D Gdyby miało mi przyjść stać tam wtedy samej, bez M. nie wiem jakby to się zakończyło, gdyby ona mnie jeszcze wtedy zobaczyła. Myślę, że byłoby dosyć ciekawie, dla kogo? Myślę, że dla gapiów, a tam byłoby chyba na co patrzeć z tego co słyszałam... Nie ważne! :D
              Nie mogę już nic więcej napisać, gonią mnie ;) Postaram się wpadac tu już częściej, rok szkolny w końcu się zaczął ;)


Jest pięknie!

czwartek, 4 kwietnia 2013

15. 360 stopni?

Drogi A.
          To chyba jest jakaś zmiana o 360 stopni. Po niedawnej rozmowie z D. stwierdzam, że miłość do niego przez ten czas, jaki był ostatnio, po prostu mi wmawiano. to może się wydawać Ci nieprawdopodobne, ale to wszystko przez L. To ona 'wjeżdżała mi na psychę', mówiła, że on też mnie kocha, że coś z tego będzie. Dopiero po poważnej rozmowie z nim mogę śmiało stwierdzić, ze manipulowała mną. Nieświadomie, ale jednak. Kiedy jej mówiłam, że nic do niego już nie czuję, nie chcę czuć, to mówiła, żebym się nie poddawała, bo widać, że coś między nami jest. Wspomnienia wracały, stare, lecz zawsze nowe uczucie wracało. I kiedy ja się już godziłam z tym, pojawiała się ona i jej mądrości. Teraz moje sprawy sercowe nie będą lądowały w jej uszach i nie będą przetwarzane przez mózg. To i tak nie będzie miało sensu. Zresztą, nie mam się czym teraz dzielić ;) 
         W ostatnich dniach mówię Z (D.), że jestem samowystarczalna. Próbuję się tego trzymać i wierzyć w to, że tak jest i mam nadzieję, że wytrzymam się w tym przekonaniu ;) Chociaż nie powiem, mógłbyś mi zesłać jakiegoś Anioła do mnie, natchnąć Go i ogarnąć ;D Zawsze to jest lepiej jak jest obok Ciebie ukochana osoba ;) Ale nic na siłę, nie ma co gdybać 'co by było gdyby', tylko trzeba się brać za robotę :D Aby był dobry dla mnie, ale i nie za bardzo ;), taki wiesz, do końca życia i o jeden dzień dłużej! :)
          Będę kończyć, nie wykluczone, że jeszcze dzisiaj coś dodam, kolejny list może. Bardzo za Tobą tęsknię. Gdyby tylko ten śnieg się chociaż trochę roztopił, to Cię odwiedzę. Bardzo jest mi to potrzebne, bardzo :(

One way or another!

sobota, 23 marca 2013

14 zapomniane.

Drogi A.
          Oj, stanowczo dawno tu nie pisałam. Może dlatego, że nie miałam w sumie co? A może dlatego, ze byłam u Ciebie nie dawno. A może też w końcu dlatego, że zapomniałam... Myślę, że pisząc tu za chwilę będziesz większość wiedział.
          Nie pamiętam na czym ostatnią notkę skończyłam. Zacznę więc może nie po kolei. 

  1. Piłka nożna - przełamałam się. Gdy pierwszy raz zagrałam z chłopakami nie wiedziałam, że potrafię jeszcze uderzyć piłkę. Zapamiętam to na pewno do końca życia, bo tego nie da się zapomnieć. Tym bardziej (powiem to może mało skromnie), że całkiem nieźle mi szło! ;D Nie dawno były zawody w nogę właśnie, tylko, ze na hali. Wiadomo, śnieg na dworzu uniemożliwił grę na boisku przyszkolnym. Zawody rozegrane zostały w B. i trudno by było nie stwierdzić, że z jednej strony chciałam tam jechać, żeby go zobaczyć, żeby przede wszystkim on zobaczył, co stracił, jak gram etc. Ale z drugiej strony też nie chciałam, żeby mnie widział. Oczywiście pierwszy raz jak go zobaczyłam, to nie poznałam go, ale byłam prawie pewna, że to a pewno M. I tak też było. Ukryłam się za dziewczynami w kącie, siedziałam na schodach, było spoko. To ja miałam punkt widokowy, nie on. Później rozpisywał nam zespoły. Też nie mogłyśmy lepiej chyba trafić -.- Byłyśmy w grupie z drużyną, która zajęła 2 i 4 miejsce. W sumie to nic, ale to one wyszły z grupy, a my lałyśmy się o 5. No i to 5 zostało po stanie 5:0 ;) W tym 2 moje branki i 2 asysty ;)
  2. Faceci - faceci to idioci, z pewnością mogę to tu i teraz powiedzieć. Nie chcę Cię obrażać, Ty byłeś wyjątkowym facetem, ale, zaliczasz się niestety do tego gatunku :p Po pierwsze D. Nie wiem, na prawdę nie wiem co się z nim dzieje, co do mnie ma, z czym pije. Był dla mnie prawdziwym przyjacielem, a teraz unika mnie jak ognia. Brawo ogierze. Pocieszam się tym faktem, ze nie tylko do mnie się nie odzywa. Wiem, nie powinnam tak mówić, ale mimo wszystko pocieszam się tym. Później M2. Ooo... Tego człowieka kompletnie nie rozumiem. Wygórowane ambicje ma chłopak i może dobrze. Idź sobie na to UW czy na UJ jak się dostaniesz i nie zawracaj mi tyłka nędzny poecino z wygórowanym ego. O M. nie muszę wspominać. Wspomniałam już o nim przy okazji piłki nożnej. Czasem tylko tęsknię za tym, co było. Za nimi tęsknię. Ale wtedy idę do M. albo S., przytulam się i jest mi lepiej. Na prawdę nie ma to jak zwierzę  :) Z D. dużo mnie łączyło. Dużo, niż dużo. Z M. mały był epizod i czy chcę to tego wracać, chyba nie, bo wiem że on nie chce. Z M2 nic nawet nie było. Do niczego nie doszło - cieszę się tez w sumie z tego. Po co być w związku z osobą, do której nic się nie czuje i jest się z nią na siłę, 'bo przydałoby się kogoś mieć?' Bez sensu.
  3. Fotografia - zajęłam 3 msc. w szkolnym konkursie fotograficznym i jestem z siebie dumna! a raczej jestem dumna ze swojego C. i wróbla ze zdjęcia ;) 
  4. Gimnastyka - w tym roku nie szykuję się na zawody. W tym roku nie ma zawodów -.- Ale to nic! Organizuję z p. K. szkolne zawody. Któregoś dnia się odbędą, mam nadzieję, że będą tylko chętne osoby ;)
             Tak, myślę, że to by było już chyba na tyle. Jeszcze tydzień do świąt, a tu -12. Na prawdę, bardzo fajnie. Jak tak dalej pójdzie, to będziemy się śnieżkami rzucać, zamiast wodą lać xd Nie powiem, że nie, ale mógłbyś coś z tym zrobić ;) Chętnie bym Cię odwiedziła znowu, jak ostatnio, ale wiesz... śnieg i te sprawy :p 
             Na prawdę. Jesteś mi potrzebny tu i teraz. nie wiem, czuję, ze coś się od dłuższego czasu we mnie wypala. Coraz częściej czuje się tak stara, że chodzić nie mogę. Dopada mnie kryzys wieku średniego? Śmieję się, ale czuję, że tak jest. Mam nadzieję, że długo już to nie będzie trwało i znajdę wszystko, czego w życiu szukam :)

Chyba muszę mniej spać, żebyś rzadziej mi się śniła...

czwartek, 21 lutego 2013

13

Drogi A.
          Pechowa liczba, pechowy miesiąc.
          Kurde, nie wyrabiam tu już. Tyle się tu dzieje, tyle narobiło się problemów, tyle zła tu. Nie wiem, czy wszyscy Aniołowie Stróżowie mnie opuścili? Czy w ogóle jacykolwiek byli? Czuję się jak w patologicznej rodzinie, odpycham od siebie przyjaciół, chłopak, który mnie lubi (nie wiem jak bardzo) nie odzywa sie drugi dzień. Pięknie to wszystko się rozgrywa, na prawdę. Z psa ze schroniska też chyba będziemy musieli zrezygnować. Nikt się jeszcze nie odezwał w sprawie kontroli. W szkole zarobiłam pierwszą 6 z fizjoterapii, ale za byle co tak na prawdę. Na 'praktykach' czuję się mało potrzebna. Czasem tylko wytrę podłogę po bańkach, po wodzie, włączę muzykę klasyczną podczas zabiegu z F. 
          Wypalam się. Dzisiaj nie byłam w szkole. Okazało się, że mam na 8:00, zamiast na 12:40. To jest jakiś totalny nie ogar z mojej strony. Nie ma siły na nic. Wszystko mnie denerwuje, wszystko jest złe, T. rozwalił sobie rękę i na zawody chyba nie pojedzie. Z tego co widziałam, to życzę mu szczęścia, bo do niedzieli mu nie przejdzie. Na pewno nie z rozwalonym naramiennym.
           Nie wiem co jeszcze napisać. Może Cię jutro odwiedzę przed mszą. O ile będzie mi dane. Czy zostanę na spotkaniu? Wątpię. Nie mam na to sił.


Długo jeszcze będzie tak źle?

poniedziałek, 4 lutego 2013

12 - to ciekawe

Drogi A.
          Nie wiem co się dzieje. Na każdej imprezie na jakiej tylko bywałam, tańczyłam raczej z dziewczynami, czasem siedziałam na jakimś odrębnym krześle w mało widocznym miejscu i patrzyłam jak inni dobrze się bawią. A w minioną sobotę? Chyba za dużo się działo! Nie wiem czy maczałeś w tym palce, choć do tego mogłeś być akurat zdolny ;) Oprócz tego, że poznałam dużo ludzi, to był ktoś kogo poznałam lepiej? Nie wiem czy mogę to tak napisać. Poznać, to dopiero się poznajemy. Nie wiem ile jeszcze to będzie trwało, ale coś czuję, że z jego strony o jest coś więcej niż koleżeństwo, mimo tych dwóch dni znajomości. A ja? A ja się boję zaryzykować. 1. Nie znam go dobrze. 2. Nie wiem jaki jest na prawdę. 3. Czuję, że sytuacja się powtarza jak z M., co nie jest fajne. Chłopak może i jest ok, ale jednak to 'ale'. Boję się zaufać. Do tej pory nie odżyłam jeszcze całkowicie po D. i M. Sam dobrze wiesz jak to ze mną jest. Nie jestem już tą samą osobą co kiedyś, musisz przyznać mi rację. Zresztą, teraz i z D. coś się dzieje. Ale nie chcę. albo sobie tylko wmawiam, że nie chcę. Nie! Nie rozdrapuje się baliźnionych ran! No, ale skoro jestem masażystką to i ranami się zajmuję. M. też mi wraca. Coraz częściej. Do tego jeszcze ten jego kumpel, K. Na pewno mu wszystko przekazał z soboty. Tym bardziej, że już dzisiaj sobie zdjecie wspólne przy piwie wstawili. I dobrze! Wiem, ze się dobrze bawiłam, więc może mu przekazać tyle, ile sama wiem. Może będzie nawet żałował? Chciałabym, zeby tak było. A jak jest na prawdę? Nie wiem. Ja już nic nie wiem. Nie wiem jak to wszystko się dalej potoczy, zobaczymy. Na razie damy sobie siana. A przynajmniej ja sobie go dam, w końcu głodna jestem :D
          Dzisiaj 'byłam' na lodowisku z dziewczynami. 'Byłam', bo lodo było zarezerwowane dla hokeistów. Więc my prężyłyśmy się na widowni podziwiając widoki, a K. z D. maczali się w wodzie. Napisałam bym Ci jak oni to nazwali, ale nie będę ich kompromitować. Mam tylko nadzieję, że słyszałeś w samochodzie to co powiedzieli na ten temat :)
          Oglądam właśnie serię 'Brzyduli'. Minął mi 'Zbuntowany Anioł', 'Czterej Pancerni i pies'. Teraz pora na to :) Może od niej czegoś ciekawego się nauczę? ;) W piątek prawdopodobnie dostanę trzeciego Greya! ;> Mordka cieszy mi się na samą myśl :) Kolejne chwile do przemyśleń i kolejne 'waniliowe' chwile :) O ludzie, jak to wpływa dziwnie na psychę człowieka. Ale daje dużo do myślenia. Swoim uporem i oporem można dużo zdziałać, ale i nachalnością można dużo stracić. Życiowe to, nie powiem :)
          A jutro może udałoby się obejrzeć u kogoś film jakiś? Nie wiem, zobaczymy jak to będzie jutro :) W sumie z nimi to i nawet do Gdańska na pieszczotkę do kina! ;> (przez Rzeszów :D) .
          Wiesz... Może się do Ciebie przejdę jutro? Albo przejadę? Tak! Sprawdzę stan powietrza w rowerze i zobaczę jak żyjesz sobie :) Gdybym miała tylko jeszcze jakaś świeczuszkę. Ale u mnie w domu nie znajdziesz tego dużo. Jak nie wcale :) Dobrze. Zobaczymy jutro jak to będzie.

P.S. Pokieruj moim losem i pokaż mi jak to będzie w przyszłości,chociaż trochę, proszę!


Niech żałuje, że stracił.

poniedziałek, 21 stycznia 2013

11 - jest ok.

Drogi A.
           Chyba wszystko się układa, tylko ciekawe jak długo będzie to trwać. Ze szkoły jestem zadowolona, średnia ponad 4, więc nie jest źle. Jutro mamy prawdopodobnie zaliczenie z pośladków, aczkolwiek mam na rano i przychodzą obie grupy. Jeszcze nigdy nie było tyle osób na jednej pracowni! Coś mi się wydaje, że będzie śmiesznie :) Dziś byliśmy na łyżwach. Opanowałam w małym stopniu, ale jednak jazdę w tył :) Nie powiem, ale na początku ciężko mi szło, ale raz sobie odpuściłam, później znów próbowałam, następnie znowu odpuściłam i już kawałek przejechałam! Piruety też robiłam i zrobiłam doskonałą jaskółkę! Jednak to prawda, że im mniej jest ludzi, tym więcej się nauczysz. A Ty masz tam na Górze też coś lodopodobne? :) i zasuwasz po niebieskich obłokach w butach na kształt łyżew? Chciałabym zobaczyć, jak Tam jest. Choć na chwilę przyjść Tam, przywitać się z Tobą. Bardzo mi Ciebie brakuje. Gdy tylko trochę zima odpuści pójdę Cię odwiedzić. No może nie Tam, ale tu, na ziemi :) No chyba, że będzie mi dane widzieć się z Tobą sam na sam :) 
          Jak moja Malutka? Poznaliście się, że Wy, to Wy? Za nią też tęsknię. Mam nadzieję, że jak odśnieżasz u siebie, to pomaga Ci w taki sam sposób jak tu nam pomagała :) Tak, tylko Ona potrafiła ganiać się za śniegiem wysypywanym z łopaty na górkę i wskakiwać w niego rozmawiając z nami:) Jest mi ciężko, tak to prawda, ale już nie tak, jak kiedyś. Choć na samo jej wspomnienie łzy nabierają mi się w oczach, ale staram się to w sobie tłumić i jakoś daję radę. Nigdy nie zapomnę tego, co Ona robiła. Każdej nocy nie śpię przez ok. godzinę. Wykorzystuję ten czas na myślenie o Niej. Wierzę, że będzie dobrze i to była słusznie podjęta decyzja. Chociaż nie cierpiała.
         W piątek Kurozwęki. W pewnym sensie nie mogę się doczekać, bo to mój ostatni wyjazd z nimi. Więcej nie planuję. Bywajcie spotkania. Szkoda gadać. Chociaż zrobię to tak. Wszystko będzie zależało od tego wyjazdu. Jeżeli będzie tak kiepsko jak myślę, że będzie, to koniec. Sam Konrad Wallenrod chowa się teraz przy moim rozdarciu wewnętrznym. Czas będzie dla mnie próbą i zobaczymy, kto się okaże najlepszym przyjacielem. Wiem, że bywało ciężko, ale ja dłużej już nie mogę. Mogę być silna, ale nie trwa nic wiecznie. Kiedyś i ja stracę cierpliwość, choć w sumie tego bym nie chciała. Po co komu rozlewy krwi?
Masakra.
         Lubię takie dni jak ten. Nie dość, że wyśmiałam się w szkole, to jeszcze dostałam kasę z okazji Dnia Babci i Dnia Dziadka! '-Dzięki Dziadek, polecam się na przyszłość i do zobaczenia za rok o tej samej porze'. Wolałabym żeby był tylko w trochę inszym stanie, niż był, ale ok. Chociaż nikomu nie zawadzał jak potrafił. Dosyć. Sypią się wspomnienia z dzieciństwa, mało przyjemne zakończenie wieczoru.
        Łojojojojojojojojojojoj! Dzisiaj nasza reprezentacja gra z Węgrami! Rozniesiemy ich, co? ;> Mam nadzieję i będę wiernie kibicować przed telewizorem :) Pokażcie im, gdzie Węgrzy zimują! :D

Śniegu! Przestań już sypać.

środa, 16 stycznia 2013

10. Zapomniałam

Drogi A.
         Przepraszam, zapomniałam. Broniłam się tego dnia jak ognia, lecz jednak nadszedł. Mam nadzieję, z nie długo to trwało, bo to by był kolejny cios. 
         Nie ma już tu z nami B. Jest z Tobą, tam, na Górze. Wiem to. Na pewno nie jest Ci z Nią nudno :) To rozszalałe zwierzę rozweseliło każdego. Tylko szkoda, że tu nas wszystkich smuci. Ale może i trafiła do Twojego przedziału? Mam nadzieję, że tak.Sama bym chciała do Ciebie trafić :) Tak po prostu. Odeszła. Nigdy nie zapomnę Jej błagalnego wzroku do mamy, żeby pozwolić Jej umrzeć. Ona wręcz płakała, miała we łzach oczy. Żaden pies Jej nie zastąpi. Ona była tą Jedyną, za którą tęskni się wiecznie. Boję się wychodzić na dwór. Nie dlatego, że wspomnienia wracają. Boję się po prostu. Wiem, ze teraz nikt mnie nie ochroni jak Ona. Malutka podwórkowa czarnula, która przegania Amstaffa. Widok nie do opisania. Wystarczyło zapukać mocniej w szybę, a pojawiała się i przeganiała. A teraz? Teraz nie ma kto wybiec. Nie ma kto wyławiać zatopione w stawie gałęzie, nie ma kto radzić sobie w sytuacjach nagłego głodu tak doskonale jak ona. Nie ma kto łowić ryb u sąsiadów na stawie. Nie ma kto  gryźć twojej piłki, która przez przypadek znalazła się na dworzu, gdzie ona urzędowała. Kto będzie teraz chodził ze mną po torach w rozmyślaniu? Kto będzie mi towarzyszył przy robieniu zdjęć przyrodzie? Kto będzie tak fajnie "podłużnie" szczekała, jak nie Ona? Nikt! Nikt nie miał takiego psa jak i ja! Swoich wpuszczała na podwórko. Mieli tylko przechlapane jak byli nietrzeźwi. Od razu wyczuwała. Od razu wyganiała. Nigdy już nie będę miała takiego psa. Nigdy. 
         Jutro jest anatomia. Razem z nią zaliczenie z mięśni kończyny dolnej. Podziwiam ludzi, którzy to obczajają w krótkim czasie. Dla mnie to czarna magia. Ciężko mi jest się tego nauczyć, tym bardziej, że każdy rysunek jest inny, w innym położeniu są ręce i trudno jest to wszystko ze sobą połączyć. Chyba zacznę zbierać na plansze. Powieszę je sobie w domu i będę się systematycznie uczyła, na dzień dobry i na dobranoc. Innego wyjścia nie widzę. Jeszcze te papierowe kosztują ok. 35 zł chyba, to dałoby radę. Nawet jakby były po łacinie podpisy. Dałabym radę je rozpoznać. Poczekam jeszcze, pozbieram, po upominam się  i może coś się wyskrobie. Jedna już widziałam. W zasadzie dwie, ale w cenie jednej :) W planach mam jeszcze kościotrupa z namalowanymi mięśniami i sztucznymi więzadłami, no i oczywiście łóżko do masażu. Ale takie wymienianie u mnie to 'never ending story'. Będę wymieniała co chcę i czego nie, a i tak nie będę do tego dążyć. Jestem kobietą, więc chyba to normalne? :)
         Wybiorę się do Ciebie w najbliższym czasie.
          D.? W chwili obecnej stosuję 'jeżeli się odezwie to odezwę się i ja'. Nie ma tak łatwo. 



W sercach nam orkiestra gra.