Jestem z siebie dumna, ale i zła zarazem. Wczoraj byłam w Rea. Wszystko fajnie, zespół bardzo fajny, ekipa z którą przyszłam była taka sama. Jeden tylko fakt, a raczej osobnik mnie zdenerwował. Tak. To N. Czy mogę go nazwać starą miłością? Z mojej strony raczej nie. Nie raczej, a na pewno nie. Dla mnie to był skończony rozdział, ale że nie lubię kończyć czegoś od tak i tracić kontaktu, to staram się uważać na swoje słowa, żeby drugiej osoby nie urazić i rozmawiać z nią. Tak jak w jego przypadku czy nawet D. To, co było 3 lata temu, nie wróci. Przynajmniej z mojej strony na pewno. Ale gdy dochodzi alkohol, człowiek staje się bardziej odważny, myśli, że dużo mu wolno jak było w jego przypadku. Dlaczego więc jestem z siebie dumna? Byłam w tym miejscu, ale nie podobało mi się za bardzo. Chciałam przyjść zobaczyć jak jest, byłam. Wystarczy. A dlaczego jestem zła? Bo dałam się ponieść w wir tańca z nim. może gdyby był D., to wszystko wyglądałoby o wiele inaczej. Nie musiałabym bawić się z N., a z D. Dobra, nie ważne. Czuję, że znowu mi wszystko wraca, a tak nie powinno być, prawda? Prawda.
Czeka mnie jutro dzień z pracownią i dwoma WF-ami. Nie wiem jak to zrobię, bo forma nie ta co kiedyś, ale nic się na to nie poradzi. Trzeba przeżyć co swoje i wierzyć, ze wszystko będzie dobrze:)
Dzisiaj? Nie wiem co mogę Ci jeszcze powiedzieć, a raczej napisać. Czuję, że czeka mnie ciężki tydzień, we wtorek raczej nie zagram w siatkę z Farmacją, bo nie nadaję się do tego. Wczorajsza gra upewniła mnie w tym tylko. Ale wiesz co mnie najbardziej zdziwiło? Te wygłupy przy tacie. Może nie wiadomo jak duże nie były, ale jednak. I, że ośmielił się ze mną rozmawiać. Tak, to było coś:) I oczywiście - dziękuję Ci za to. To Twoja sprawka! :*
Każdy dzień upewnia mnie, Pan w miłości wierny jest!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz