poniedziałek, 19 listopada 2012

5. szara rzeczywistość

Drogi A.
          Stało się. Dziękuje Ci za to, że pomogłeś mi dowiedzieć się, na czym tak na prawdę stoję. Teraz wiem to już na pewno. Poszukiwania czas zacząć! Drżyjcie niczego nieświadomi faceci :) Mam nadzieję, że i tym razem mi pomożesz i pomożesz mi wybrać tego jedynego, właściwego. Tak, wiem. Za długo zwlekałam z tym poszukiwaniem, były momenty, gdzie brałam się za siebie, mówiłam, że znajdę kogoś i tak było. Znalazłam, a że okazał się zwyczajnym dupkiem to już inna sprawa. Nie ważne. Nie można ciągle rozpamiętywać przeszłości, trzeba żyć tym, co jest teraz! Czasem, moje optymistyczne podejście do życia nadzwyczaj mnie zaskakuje, jak na przykład teraz, ale chyba o to w życiu chodzi, tak? :)
           Pochwalę Ci się. Dostałam dzisiaj 5 z fizjoterapii z pomiarów liniowych i obwodowych! Jakoś dobrze mi idą zaliczenia z praktyki, nie powiem, że nie, ale bardzo się cieszę i mam nadzieję, że nie zmieni się to do końca :) Na razie są podobno proste rzeczy, jak widać zresztą. W czwartek mamy zaliczać stopę. Trzeba będzie tylko ogarnąć nazwy technik, a wszystko samo się już jakoś ułoży. Praktycznie jestem dobra, gorzej z teorią, ale zawsze tak było. Z fizyki wolałam na sprawdzianie rozwiązywać zadania niż uczyć się regułek. Z matematyki zaś lepiej mi szło w zadaniach zamkniętych, niż w otwartych. Ale zostawmy liceum w tyle. Teraz ta szkoła się liczy i to, co jest teraz! ;) Kocham to co robię, przynajmniej jak na razie i powiem szczerze, że polubiłam anatomię! Ciekawe ile mi tego "lubienia" wystarczy i na jak długo.
           Jutro idę dopiero na 7 godzinę lekcyjną, wyobrażasz to sobie?! Ja nie. Mamy wieczornicę (nie pytaj mnie co to jest, bo ani ja nie wiem, a ni nikt inny z mojej klasy). A na ósmej, mamy mecz z farmaceutami w siatkówkę. Mam nadzieję, że zakwasów nie będę miała po porannym basenie, bo to będzie porażka. Ale ja sobie nie dam rady? Ja?! :) Choćbym miała na rozgrzewce przysiady robić z zakwaszonymi mięśniami, zrobię! Dobry basen z rana jest jak bita śmietana, więc żałować niczego nie mogę, tylko muszę wziąć się w garść i zagrać jak najlepiej będę potrafiła! 
           Nie ma u mnie nikogo w domu. Nie, nie szykuje się żadna domówka, przynajmniej z tego co mi wiadomo, to nie. Dzisiaj rozkminiałyśmy z Jowitą, ze przydałoby się zrobić jakąś imprezę "ostatkową". Wiem, że ostatki są za tydzień i wypadałoby zrobić za tydzień, ale nie wypali. Jedziemy na zjazd wolontariuszy 30 w piątek na Tamkę, więc jak będziemy na mszy za Ciebie, to byłoby dobrze. Jest opcja, że wyjedziemy w sobotę rano, ale jak bardzo rano? Nie mam pojęcia. Jeżeli się uda, to możemy pojechać z ks. L. Kiedy się uda, będę chyba najszczęśliwszą osobą pod słońcem! :) Brakuje mi go. Myślę, że nie tylko mi, ale też reszcie B.Ś. To był jednak człowiek, za którym nie można nie tęsknić. Każdy problem potrafił rozwiązać, każdy! Mam nadzieję, że nie będzie problemów, które będzie musiał pomóc nam rozwiązywać.
           Chyba powoli wracam do takiej prawdziwej siebie. To co było do tej pory, to było oszukane wracanie do siebie. A teraz? Teraz mam siniaki, których nie pamiętam, mam dziurę w stopie przez skakanie przez płot, poobijane nogi od siatkówki. Brakuje mi tylko do kolekcji treningów, ale to jest dla mnie za bardzo męczące, więc do tego racze nie wrócę. Choć u mnie wszystko jest możliwe, prawda? Ponadto staram się nie przeklinać, co mnie bardzo dziwi i raduje zarazem. Dziwi, bo było już na prawdę źle. Raduje, bo powiem szczerze, że jest mi z tym lżej i nie muszę się cały czas hamować. Oczywiście są sytuacje, które mnie to tego zmuszają, ale staram się panować nad swoimi emocjami i - co najważniejsze - udaje mi się to! Niby głupota, a tak cieszy, co nie? 
            Moja prababcia zwariowała. Codziennie mówi o śmierci, dowiedziałam się ostatnio od babci, że planuj mi oddać swój pierścionek jako najstarszej wnuczce. Pochlebia mi to, ale Babciu! Ty jeszcze mnie przeżyjesz, zobaczysz! Z dziadkiem odliczają już tylko dni, a ja się pytam po co? No po co?! Wiem, ze wiekiem są już starszymi ludźmi, ale to nie jest jeszcze czas na rozważanie o śmierci! Zresztą, mam nadzieję, że gdyby przyszedł na nich czas, dasz mi znać i pozwolisz się z nimi pożegnać. Kurcze, już mi się sączą łzy. Nie potrafię sobie wyobrazić, jak będzie wyglądało życie bez nich obojga. Wiem, że nic nie trwa wiecznie i ich życie też będzie miało kres, ale oby to nie było za szybko. Obiecaj też mi, że jeżeli zdarzy się tak, że któregoś dnia ich zabraknie, to zaopiekujesz się nimi. Opowiesz im o moim "burzliwym" bądź co bądź życiu i o tym co się tu działo. Już czuję, ze będzie mi ich strasznie brakować. 
            Kurcze, to wszystko chyba przez ten chlor z basenu! To użalanie się nad sobą itd. A! Zapomniałabym o czymś równie ważnym! Zaczęłam praktyki w zakładzie w I. Taaak, teraz przekonana jestem, że muszę zrobić wszystko, żeby skończyć tę szkołę i robić coś dalej w tym kierunku. Może nie będę tak perfekcyjnie wykształcona jak moja wychowawczyni, ale chociaż trochę chcę mieć jej wiedzy. Dzieciaki są wspaniałe, mimo swojej choroby. Ale jak wiesz zawsze mnie ciągnęło do dzieci. Ludziom starszym też lubię pomagać, przekonałam się o tym w Przasnyszu. W jakimś sensie to też są duże dzieci, tylko niektórzy mają większe pampersy :) A co z dziećmi z I? Co środę mam zamiar je odwiedzać na zajęciach rehabilitacyjnych i z masażu (i pana rehabilitanta też ;>), a ponadto będę chodzić w piątki na wolontariat do dziewczynek :)
            No, myślę, że nadrobiłam ten czas chociaż trochę w skrócie. Polało się kilka łez, lecz cały czas pisałam ten list z uśmiechem na twarzy. Mam nadzieję, że Ten Tam na Górze, pozwoli Ci odebrać pocztę i przeczytasz to :) Nie powiem, że nie, ale liczę na jakąś wiadomość zwrotną, co się u Ciebie dzieje, jak Tam jest i podeślesz mi odpowiedzi do niektórych (nieświadomych nawet) pytań :) Tymczasem żegnam się już, muszę podenerwować się trochę z Jowitą, obejrzeć jutrzejszy odcinek Julki, naszykować się na jutro i obejrzeć odc. "Lekarzy". Do zobaczenia wkrótce w liście!:*


Kiedy miłość wzywa - idźcie za nią.

1 komentarz: