piątek, 23 listopada 2012

7. Powrót do siebie

Drogi A. 
         Wracam jako prawdziwa ja. Chyba w końcu nadszedł ten czas, by zapomnieć o wszystkim co było i żyć przyszłościowo. Wiem, że chce zawsze o Tobie pamiętać, wiem, że chcę mieć już zawsze takich przyjaciół jakich mam obecnie, wiem, że chce nadal udzielać się w parafii jako członkini B.Ś. i jako wolontariuszka, że chcę pomagać zawsze już ludziom w pokonaniu ich choroby, tej fizycznej jak i psychicznej. Po prostu teraz to wiem :)
         Zaczynam z powrotem wariować na przerwach, lekcjach, spotkaniach, po prostu zaczynam zachowywać się na mój sposób normalnie. Czy do szczęścia jest mi potrzebny jakiś mężczyzna? Jeżeli będzie mi jakiś przeznaczony, to pewnie tak, ale w chwili obecnej muszę liczyć na siebie. Widać moje motto na najbliższy czas "Umiesz liczyć, licz na siebie". Uważam, że to jest dobre rozwiązanie (nie licząc przyjaciół, bo wiem, że Ci zawsze mi dopomogą, Ciebie z góry też). 
          Byłam dzisiaj u Ciebie. Co prawda nie sama, bo z K. i H., ale byłam, jak obiecałam. Jakiś większych problemów nie robili, że chciałam iść. Po prostu poszli. Co do H. miej go pod swoją opieką. Boję się, co jeszcze może nawywijać, a oboje dobrze wiemy, ze może i to dużo. Widzę, że coraz bardziej zaciera mu się granica między złem, a dobrem, lecz wierzę w to, że w jakiś sposób pomożesz mu. No komu, jak komu, ale jemu powinieneś. 
           Zakochałam się. Mój mężczyzna wie wszystko o anatomii! Potrafi mi pokazać do ma w sobie człowiek, jakie mięśnie, nerwy, żyły, tętnice, więzadła, kości, organy i inne mniej znaczące rzeczy. Jest po prostu genialny. Tak wiem. Napisałam wcześniej, że jestem samowystarczalna. Tak, świadomie go wtedy pominęłam, a teraz wywołuję. Mój E. to atlas anatomiczny. Tak, zakochałam się w atlasie, a nie w żywym człowieku, bez obaw. Może palma nie odbije mi na jego punkcie zbyt szybko, choć wiem, że zaczynam już trochę przesadzać. Ale oj tam;)
           Co do zakochania. Nie, nadal podtrzymuję wersję, że zakochana nie jestem, a przynajmniej wiem, ze być nie mogę, że to definitywnie skończone. Powiem szczerze, że czasem to boli, czasem wspomnienia wracają, ale po takim czasie każdemu by wróciły jakkolwiek by się nie działo i jakkolwiek byśmy nie byli źli na tą osobę. Przechodzi, więc jest ok. Zastanawiam się na jak długo, ale mam nadzieję, że już na zawsze. Pisałam Ci już, że zakochana nie jestem, ale ktoś mi się podoba. Owszem. Czy coś z tego będzie? Nie mam pojęcia w każdym bądź razie ja wyrywać się do związku nie będę. Jeżeli coś się będzie działo, to będzie to z męskiej strony. Mam nadzieje, że już zawsze. Teraz trzeba tylko robić wszystko, by zapamiętał na tydzień, by potem tylko oczekiwał na następne spotkanie z niecierpliwością. Czy się uda, nie mam pojęcia. Będę się starała, by zapamiętał mnie jak najlepiej. Co z tego, że jest trochę starszy? Wiek nie ma znaczenia i tu nie gra roli. To znaczy, być może okaże się, że z jego strony będą może jakieś przemyślenia na ten temat i, że będzie to w jakiś sposób "przeszkoda", ale nie takie rzeczy się robiło, prawda? ;)
           Jutro przyjeżdżają znajomi z treningów. Taak, chyba tylko tego mi teraz trzeba. Rozmowy z p.P.! :) 
           Dobrze, ja się teraz żegnam, przeczytam rozdział u Ż. i idę w kimę. Przydałoby się trochę odpoczynku  przed rozpoczęciem tego tygodnia. Do zobaczenia w kolejnych rozdziałach Szkrabie!:)

Rodzimy się by żyć, żyjemy by umierać.

1 komentarz: