czwartek, 22 listopada 2012

6. Uwielbiam tą robotę!

Drogi A.
          Zaczynam o Tobie zapominać. To złe działanie. Biorą górę wyrzuty sumienia, więc jutro przy jakiejś wolnej chwili wyskoczę do Ciebie i Cię odwiedzę. Obiecuję. Mam nadzieję, że to nie będą obiecanki cacanki, tylko przyjdę. Na prawdę, źle mi z tego powodu. 
          Jutro wolontariat. Czuję, że to będzie moje powołanie. Albowiem jest! Chodzę tam teraz z taką przyjemnością, jak nigdy. Wcześniej chodziłam, bo po prostu chodziłam. Potem szukałam wymówek, żeby tylko nie pokazywać się tam. Raz, że się nudziłam, a dwa wydawało mi się, że nie mam przez to żadnego czasu wolnego. A teraz? Chodzę już drugi tydzień i nie zamierzam jak na razie rezygnować. Wtedy "chodziłam" co piątek i tylko na wolontariat. Teraz chodzę co środa i piątek i czuję się spełniona. Nie mówię, że nie mam czas zajęty, ale jeżeli miałabym mieć ten czas zajęty tylko takimi sprawami, to byłabym chyba najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi! Dopiero teraz dostrzegłam, że do szczęścia jest mi potrzebna radość innych ludzi z tego, co ja im daję. Możesz się cieszyć razem ze mną, że jest mi tak dobrze, na prawdę:) Zawsze chciałam się czuć potrzebna, czułam się do tej pory jak liść miotający się na wietrze. Chciał mnie ktoś, ale tylko dlatego, że miał sprawę. Jak wszystko cichło, wyjaśniało się, ucichła też. Tu dopiero zaczynały się schody. "Nikt mnie nie chce", "Nigdy nie będę miała nikogo, kto mnie pokocha, kto będzie mnie potrzebował", "Czuję się beznadziejna, niepotrzebna", "nikt mnie nie kocha" etc. Teraz powoli wszystko się w tej sferze zmienia. Dzieciaki na prawdę potrzebują pomocy, a chodząc tam wiem, że w jakiś sposób im pomagam. No np. wczorajszy masaż. Ok, może K. jest za bardzo kochliwy jak dało się to zauważyć, ale np. zrobiłam już kilka technik na grzbiecie, co nie miałam nigdy okazji po prostu. Widziałam chłopca z tak pogłębioną skoliozą, że jego stan jest zaliczany tylko i wyłącznie do operacji. Naszym zadaniem jest tylko nauczyć go prawidłowo oddychać, bo przez krzywy kręgosłup, nie może sam tego robić dobrze. Jest mu ciężko złapać oddech, pomijając fakt, że przez to przechodzi ciągle jakieś infekcje. Nie mogę już powiedzieć o głębokim wdechu czy wydechu, bo to sprawa niemożliwa w tym stanie. 
          Tak, widać, że lubię to robić, skoro tyle się napisałam o tym, co nie? Na prawdę. Czuję się zadowolona, że jednak wybrałam ten profil, a nie inny, Czuję, że to będzie moje drugie życie. Co z judo? Hmm... Judo. Chyba rezygnuję do końca. Ok, jeżeli będzie potrzeba, ja się podejmę czy ćwiczeń czy pomocy w organizacji zawodów (8 grudnia 2012, sala w Janowie, zapraszam serdecznie:D). To już nie jest na pierwszym miejscu. Na pierwszym miejscu jest zdrowie. I tu pojawia się druga strona medalu. Kolano boli mnie już 3 dzień. Dobrze wiesz, jakie miałam z nim problemy. Może to zmiana pogody, bo jestem meteopatką, może jestem osłabiona, nie wiem. Zaczynam mieć znowu obawy, że coś się stanie. Ale. wiem, że Ty jesteś tuż obok i w razie potrzeby pomożesz mi :)
           Chciałam już kończyć, a zapomniałam Ci opowiedzieć o dzisiejszej pracowni! Zaliczyłam stopę na 5-, usnęłam na pracowni. Tak, na początku, biłam się z A. o łóżko, w końcu zrezygnowałam i poszłam na przeciwko, koło J. położyłam się, przykryłam ręcznikami, włożyłam pod głowę wałek. Zamknęłam oczy. Jedyne co pamiętam to, to, że coś mi się śniło i była tam L. Tyle. Przebudziłam się. Okazało się, ze A. też spała. Przyjechała do mnie na fotelu i stwierdziłyśmy, że jest zimno i poszłyśmy dalej się położyć. Przymknęłam oczy. Przekonywałam się, że i tak nie usnę, więc rozmyślałam. Otworzyłam oczy. Zobaczyłam siedzącą M. z 2 gr.przy stole, grupkę niektórych ubranych już ludzi. Spojrzałam na zegarek. Moje przemyślenia tak się przedłużyły, ze straciłam wątek na 15 min.Nie wiem, jak mogłam do tego dopuścić, ale usnęłam. Znowu!
           To chyba tyle, na tyle. Będę już kończyć, muszę wydrukować jeszcze raz ściągi z zagadnień. Ciężko. Pa Szkrabie!:)

Nie tracę zmysłów, kiedy Cię zobaczę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz